To, co nie umiera, nie żyje

TERMIN WYSTAWY: 06.04 – 30.04.2017 r.

Wernisaż (czwartek 06.04.2017 o 18.00) połączony ze spotkaniem “Kolekcjonowanie fotografii” z Grzegorzem Dąbrowskim oraz dyskusją z Katarzyną Stachnik – psychologiem, ekspertem w dziedzinie przeżywania żałoby i Sławomirem Tobisem – fotografem, kuratorem i arteterapeutą.

Wystawę można oglądać od wtorku do soboty w godzinach 16:00-20:00, w niedzielę w godzinach 14:00 – 16:00.

W poniedziałki wystawa jest zamknięta.

Przerwa świąteczna od piątku 14.04 do poniedziałku 17.04.17

MIEJSCE: PIX.HOUSE – GŁOGOWSKA 35a Poznań

WSTĘP WOLNY

„Zwyczajna” śmierć jest coraz mniej obecna w kulturze. Ludzie nie umierają w obecności rodziny, lecz na oddziałach szpitalnych, trumna ze zmarłym nie stoi już trzy dni w domu, lecz bliscy odwiedzają zmarłego w kaplicy. Według antropolog kultury, Joanny Tokarskiej-Bakir: „Dzisiejsza kultura ze swoim kultem młodości, bodaj nieśmiertelności, boi się śmierci jak diabeł święconej wody (…) Świat, który nie wierzy już w żadną prawdę, który ma wszystko za maskę i pozór, przed tą najbardziej nieuchronną z prawd broni się jak może”.

Stowarzyszenie Edukacji Kulturalnej WIDOK zaprasza na wystawę „To, co nie umiera, nie żyje”, na której prezentowane będą archiwalne, dotąd nie publikowane fotografie pogrzebowe. Archiwalne, nie tylko dlatego, że wykonane zostały przed, albo zaraz po II wojnie, ale też dlatego, że dziś prawie nikt nie robi już zdjęć zmarłym ani żałobnikom.

Wernisażowi wystawy towarzyszyć będzie spotkanie “Kolekcjonowanie fotografii” z kuratorem Grzegorzem Dąbrowskim.

Będziemy również dyskutować o problematyce przemijania.

To, co (nie) umiera, nie żyje. Czy aby na pewno? Jaką rolę odgrywa fotografia w “przedłużeniu” obecności tych, którzy odeszli? Czy pomaga przeżyć żałobę? Czy raczej jest obciążeniem, przypominającym o stracie? Na te między innymi pytania odpowiedzi szukać będą: Katarzyna Stachnik – psycholog, ekspert w dziedzinie przeżywania żałoby  oraz Sławomir Tobis – fotograf, kurator i arteterapeuta, prowadzący spotkanie.

Na wystawie prezentujemy zdjęcia Bolesława Augustisa, ciągle jeszcze odkrywanego, międzywojennego fotografa. Jego kolekcja, licząca kilkanaście tysięcy klatek, przypadkowo znaleziona 10 lat temu, jest najbogatszym dokumentem fotograficznym Białegostoku lat 30.

Bolesław Augustis prowadził w Białymstoku zakład POLONIA FILM. Był rzemieślnikiem, ale poza fotografowaniem w atelier dla zarobku, wychodził na ulicę i był bacznym obserwatorem miejskiego życia. Wynajmowano go też na specjalne sesje, w tym pogrzeby. Zdjęcia konduktów, trumien wyciąganych przez okno, czy żałobników są rzetelnym zapisem dokumentalnym okresu dwudziestolecia międzywojennego.

Na ekspozycję składają się też zdjęcia Jana Siwickiego, wiejskiego fotografa z Jaczna. W jego przypadku z kilkudziesięciu lat pracy uratowało się niespełna 300 szklanych negatywów. Siwicki fotografował życie swojej wsi, które toczyło się kołem wokół narodzin, wesel i pogrzebów. Te ostatnie były bodaj najważniejsze. Należało zachować wizerunek kochanego zmarłego, bo pamięć jest przecież zawodna.

Zdjęcia obydwu autorów, oglądane dzisiaj, pokazują jak bardzo przez niespełna sto lat zmieniły się nasze obyczaje dotyczące odprowadzania zmarłych. Śmierć była czymś naturalnym, ludzie, szczególnie na wsi, byli z nią oswojeni. Dlatego nie dziwi np. fotografia, gdzie dzieci przy trumnie uśmiechają się bądź trzymają na niej ręce. Na grupowych portretach żałobnicy są autentycznie przejęci, ale też spokojni i pogodzeni.

Ani Augustis ani Siwicki nie robili pogrzebowych zdjęć z pobudek artystycznych czy filozoficznych. I stąd, ich autentyczność. Pozbawione są jakichkolwiek tez. Teraz patrząc na nie po kilkudziesięciu latach można się zastanowić nad tą wielką kulminacją, która czeka każdą materię i ją pieczętuje.

Produkcję wystawy sfinansował Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego

Wystawa organizowana w ramach Archiwum Społecznego PIX.HOUSE.

Partnerzy PIX.HOUSE: