BO ŻYJĘ | Mariusz Stachowiak
Fotografie – powiększenia w formacie 18 × 24 cm – były wszędzie. Leżały na półce, przyciśnięte kilkoma książkami, porozrzucane na podłodze, na mocno wysiedzianych fotelach. Wypłukane z utrwalacza krążyły w wielkiej, plastikowej wannie. Obraz na nich był często zbyt kontrastowy, prawie czarno-biały. Kontrast powodował zanikanie szczegółów w jasnych i ciemnych miejscach obrazu. Wzmacniał i tak już intensywny przekaz. To dlatego, aby na bardzo złym papierze, na jakim wtedy drukowano tygodnik Wprost, można było cokolwiek zobaczyć. Wchodząc do ciemni, w której odbywał się cały rytuał, trudno było nie otrzeć się ramieniem o wilgotne, świeżo wywołane filmy. Mariusz Stachowiak nie zwracał na to zbytniej uwagi. Technologię traktował bardzo swobodnie.
Urodził się w 1956 roku. Z fotografią dokumentalną zetknął się w 1975 roku, dzięki Januszowi Nowackiemu, kiedy uczestniczył w warsztatach fotografii dokumentalnej. Później je współorganizował. W 1978 roku został współzałożycielem (z Januszem Nowackim i Jackiem Śledzikowkim) studia diaporamy Studio DiM.
Po śmierci Mariusza Stachowiaka negatywami zaopiekowali się jego przyjaciele, udostępniając je Fundacji Pix.House. Zbiór okazał się ze względu na tematy
i szczerość przekazu niezwykle interesującym, najważniejszym, jaki w schyłkowym PRL powstał w Poznaniu i jednym z ważniejszych pośród opisujących Polskę tamtych lat.
/Mariusz Forecki, fragment wstępu/
___
TWO TAILED DOG | Michał Adamski
Węgry leżące między wschodem a zachodem zawsze szukały swojej tożsamości i miejsca na mapie Europy.Powstanie w 1848 roku, Pakt w Trianon w 1920, czy Rewolucja w 1956 roku to daty, które zna każdy Węgier i powoła się na nie w każdej rozmowie o tym, co się w kraju nie udało, a mogło.
Tytułowy Pies o dwóch ogonach to partia polityczna założona przez grupę artystów, którzy w swoich działaniach performatywnych i happeningach wyśmiewają rządzących i ich sposoby zdobywania władzy. Życie wieczne, darmowe piwo, dwa zachody słońca dziennie czy zakaz chorób jako rozwiązanie problemów służby zdrowia to tylko niektóre hasła z ich programu wyborczego. Ich ironiczne spojrzenie na rzeczywistość stało się dla mnie kluczem do opowiedzenia o umacniającym się autorytaryzmie Viktora Orbana.