Fotografie – powiększenia w formacie 18 × 24 cm – były wszędzie. Leżały na półce, przyciśnięte kilkoma książkami, porozrzucane na podłodze, na mocno wysiedzianych fotelach. Wypłukane z utrwalacza krążyły w wielkiej, plastikowej wannie. Obraz na nich był często zbyt kontrastowy, prawie czarno-biały. Kontrast powodował zanikanie szczegółów w jasnych i ciemnych miejscach obrazu. Wzmacniał i tak już intensywny przekaz. To dlatego, aby na bardzo złym papierze, na jakim wtedy drukowano tygodnik Wprost, można było cokolwiek zobaczyć. Wchodząc do ciemni, w której odbywał się cały rytuał, trudno było nie otrzeć się ramieniem o wilgotne, świeżo wywołane filmy. Mariusz Stachowiak nie zwracał na to zbytniej uwagi. Technologię traktował bardzo swobodnie.
Urodził się w 1956 roku. Z fotografią dokumentalną zetknął się w 1975 roku, dzięki Januszowi Nowackiemu, kiedy uczestniczył w warsztatach fotografii dokumentalnej. Później je współorganizował. W 1978 roku został współzałożycielem (z Januszem Nowackim i Jackiem Śledzikowkim) studia diaporamy: Studio DiM.
Po śmierci Mariusza Stachowiaka negatywami zaopiekowali się jego przyjaciele, udostępniając je Fundacji Pix.House. Zbiór okazał się ze względu na tematy
i szczerość przekazu niezwykle interesującym, najważniejszym, jaki w schyłkowym PRL powstał w Poznaniu i jednym z ważniejszych pośród opisujących Polskę tamtych lat.
/Mariusz Forecki, fragment wstępu/