Laureaci konkursu Talent Roku

Poznaliśmy laureatów konkursu Talent Roku!

Zwycięzcą konkursu został Jan Jurczak za projekt „W strefie ATO”. Przyznaliśmy nagrodę główną za świetne fotografie z pogrążonej wojną wschodniej Ukrainy ale też za to, jak może działać fotografia dokumentalna – Jan zorganizował zbiórkę na rzecz swoich bohaterów. Sprzedając wykonane fotografie pomógł społeczności mieszkającej w Avdiivce (przedmieścia Doniecka). Nagrodą główną jest wystawa w galerii Pix.house w 2019 roku.

Jan Jurczak „W strefie ATO”

W strefie ATO, zgodnie z definicją w ukraińskim ustawodawstwie «terytorium operacji antyterrorystycznej», mieszka 6 milionów ludzi. Składa się ona z części obwodów donieckiego i ługańskiego, które doświadczyły lub nadal doświadczają konfliktu zbrojnego od 2014 r. do teraz.
Dwa światy istnieją obok siebie. Umiejętność dostosowania się do sytuacji łączy żołnierzy i zwykłych ludzi. Jest wiele nudy i stabilności w wojnie, na której się znalazłem. Życie toczy się dalej. Dzieci tańczą, kobiety dbają o swój wygląd, wszyscy jedzą, piją i imprezują, jeśli mają powód.

Moje zdjęcia są o codzienności i nudzie wojny. Kiedy układam je po czasie staram się porównywać przestrzenie życia na linii frontu i przestrzenie zaraz obok niego, zamieszkałe przez zwykłych ludzi.

Wyróżnienia za świetne projekty otrzymali: Ola Śmigielska „All recalls sounded water”, Julia Zabrodzka „Fiestas Taurinas”, Jakub Stanek „Trip to Mars”. Gratulujemy!

Do pokazu zakwalifikowali się: Joanna Mrówka „Ogródki działkowe”, Mateusz Kowalik „Do raju jeszcze daleko”, Karolina Wojtas „pociąg do wiedzy”. Kawał dobrej, fotograficznej roboty. Również serdecznie gratulujemy.

Ola Śmigielska „All recalls sounded water”

„(…)Więc popłyńmy raz jeszcze
W tę dal siną bez końca,
Aby użyć swobody,
Wiatru, morza i słońca.”
Pod żaglami Zawiszy

Gdy miałam 21 lat chciałam szybko wyprowadzić się z domu, by się usamodzielnić i rozpocząć dorosłe życie. Wyjechałam. Pozostawiłam rodzinny dom, wierząc, że poradzę sobie sama na obczyźnie. Szybko jednak wróciłam. Dawałam sobie radę, ale tęsknota za rodziną była tak ogromna, że nie pozwoliła mi zapuścić korzeni w innym miejscu. Po pewnym czasie znowu wyjechałam. Zrozumiałam, że muszę podjąć dojrzałe decyzje, pracując na własny rachunek. Żyję z dala od rodzinnego domu, ale dla rodziców zawsze będę dzieckiem, zawsze będą starali się obdarzyć mnie miłością i opieką na tyle ogromną, żebym czuła się bezpiecznie. Zupełnie jak wtedy, gdy byłam mała.
Coraz częściej myślę o tym, że przyszłość mi ich zabierze. Prędzej czy później nadejdzie ten dzień, w którym ojciec nie zaśpiewa mi więcej piosenki z jego młodości, a z mamą nie zbiorę jabłek z jej ukochanego ogródka. Aby ten moment oddalić, wracam często do starych albumów. Przekładam karty przeszłości, przypominając sobie nasz wspólny czas. Tak bardzo chciałabym, żeby zawsze ze mną byli…
Pewnego razu siedziałam z tatą przy stole, kiedy zaczął nucić pod nosem piosenkę. Widziałam, jaką przyjemność sprawia mu sentymentalna podróż do lat młodości. – To taka stara piosenka harcerska, „Pod żaglami Zawiszy” – powiedział. Nagrałam jego śpiew. Kiedy – daleko od rodzinnego domu – tęsknię za nim, włączam sobie to nagranie. Buduję sieć skojarzeń i wspomnień. Zapamiętuję jego głos, żeby nigdy się ze mną nie rozstał. Z tego samego powodu fotografuję – żeby nie zapomnieć jego twarzy i miejsc, z którymi go identyfikuję. Ojciec zawsze będzie dla mnie ciepłym domem. Zawsze

Julia Zabrodzka „Fiestas Taurinas”

Na arenie robią śmieszne miny i wymachują miniaturowymi kapami. Na początku śmierć ich nie dotyczy, jeszcze nie zaczęli jej rozumieć. Mają po 9-10 lat. Nie wiedzą, co znaczy zabić, chociaż wielu z nich śmierć już widziało wielokrotnie. Zapatrzeni w przeszłość rodzice i dziadkowie od małego zabierali ich na arenę do walk z bykami lub pokazywali korridę w telewizji. Wychowane w kulcie korridy dzieci, popychane przez nostalgię i ambicje swoich bliskich, trafiają do szkół, gdzie mają kształcić się na torreadorów. Po szkole przychodzi czas na zajęcia praktyczne – w hodowlach organizowane są walki z cielakami, na początku bezkrwawe. Najlepsi trafiają na tzw. fiestas taurinas. Tam nastolatkowie po raz pierwszy pokazują swoje umiejętności przed publicznością i po raz pierwszy zabijają. Większość z nich lubi myśleć walce jako równoprawnym pojedynku. Jednak to byk zazwyczaj przegrywa.

Jakub Stanek „Trip to Mars”

Człowiek. Postać. Bohater.

Na całokształt składają się różnorakie czynniki, z których zbudowany jest bohater projektu – Giuseppe Fontana. To próba wyostrzenia, uchwycenia, odnalezienia tych czynników i zespolenia ich w jedną całość.

Sycylijska cosa nostra dzisiaj to sprytnie zakamuflowana machina wtapiająca się
w codzienne życie ludzi, osłabiająca państwo i kontrolująca firmy. Dowodem na to jak dobrze zorganizowana i tajna jest struktura organizacji jest to, że od 25 lat „ostatni boss”, jak media lubią mówić o capo di tutti capi – Matteo Messinie Denaro, pozostaje nieuchwytny. Jednocześnie życie na ulicach toczy się swoim tempem, a zwykli mieszkańcy Sycylii zdają się nie zwracać uwagi na świat układów, protekcji i haraczy, którego są częścią.

Gdzieś wysoko w tej układance znajduje się bohater, Giuseppe Fontana. Przyjaciel Matteo, jego prawa ręka, consigliere. Rozważnie rozdaje karty, wiodąc zwyczajne życie,
w wypowiedziach sprytnie balansując pomiędzy informacjami, których wyjawić nie może
a sygnałami i komunikatami pozawerbalnymi pozwalającymi rozeznać się w sytuacji.

Celem jest pokazanie subiektywnych odczuć, zachowań, emocji w pełnym ich spektrum, od podziwu i zachwytu, po obrzydzenie i pogardę. Unikalne doświadczenie, jakim było wejście w przyjacielskie relacje z Giuseppe pozwoliło skonfrontować obraz przestępcy z codziennym obrazem gościnnego, sympatycznego, inteligentnego mężczyzny, zakochanego w swojej małej ojczyźnie. Zdjęcia to impresje z miejsc, zasłyszanych historii i ludzi, wskazanych przez Peppe.

Dzisiaj organizacja działa dużo ostrożniej, w ukryciu. Nie widać jej, ale doskonale ją czuć. Nie słychać, bo sedno tkwi w tym, co zostało przemilczane. Największym wyzwaniem było to wychwycić, zrozumieć i zachować, tak by z dziesiątek przeprowadzonych rozmów, ze strachem, milczeniem i kłamstwami w tle, ułożyć całość pokazującą, że czasy mogą wydawać się spokojniejsze, ale pod powierzchnią trwa ta sama wojna.

Projekt wspiera miasto: