Bez twarzy /05-09.2014/
Andrzej Dobosz
Bez twarzy” składa się z obrazów pozostałych po pragnieniach, po marzeniu o fortunie, o życiu wypełnionym kolorowymi przedmiotami, kupowanymi za niekończące się pieniądze. Z małych, tanich pragnień, które mieli prawie wszyscy, którzy poznali lata dziewięćdziesiąte. Pragnęło się wtedy koloru. Nadmiaru koloru. Koloru w takich ilościach, żeby zalepił szarą przeszłość. Pragnęło się pieniądza. Żeby kupić cały kolor świata i przykryć nim szarą, brudną biedę. A jeśli nie koloru i nie pieniądza, to chociaż biletu na samolot, z pokładu którego będziemy mogli pomachać Statule Wolności nowiutką zieloną kartą. Te fotografie przypominają o pierwszych postkomunistycznych dekadach, kiedy kraj mógł sycić się wolnością, ale nie wystarczało mu dojrzałości, więc najpierw, mimo biedy, wybrał się na zakupy po kolorowe zabawki. Te fotografie pokazują też samotność posiadacza. Nie ma na tych zdjęciach międzyludzkich relacji. Jest tylko człowiek bez twarzy i przedmiot, zdobycz, symbol pragnień.
Katarzyna Gondek